potęga wrażliwości

Wiele lat temu obejrzałam z zapartym tchem wykład Brenne Brown nt. potęgi wrażliwości. Odwaga do bycia niedoskonałym, współczucie w stosunku do siebie, poczucie połączenia i właśnie wrażliwość/otwartość na zranienia (podejmowanie działań wystawiających nas na ryzyko odrzucenia/odmowy np. prośba o pomoc, proponowanie spotkania, zainicjowanie seksu z partnerem/partnerką) według autorki pozwalają żyć pełnią serca.

Ludzie którzy mają silne poczucie miłości i przynależności po prostu wierzą, że są warci miłości i przynależności.

Tłumimy naszą wrażliwość, bo ona oznacza otwarcie się na emocje; wszystkie emocje, te „pozytywne” i „negatywne”. Nie jest możliwe selektywne wyłączenie odczuwania np. żalu i pełne odczuwanie np. miłości. A to całkowite otwarcie może bīć czasami bolesne.

Oddalamy się od wrażliwości usztywniając  się w naszych postawach i uznając to, co nieokreślone za pewne i stałe: „tak jest i koniec dyskusji”, „ja mam rację, ty jej nie masz”; nie pozostawiamy pola dla zwykłej ciekawości i otwartej rozmowy.

DSC_0058Wrażliwości nie sprzyja też ciągłe dążenie do doskonałości i perfekcjonizm; szukanie ideału, który niekoniecznie jest zgodny z nami (np. ciągłe diety, operacje plastyczne, udział w coraz to nowych warsztatach rozwojowych).

 

Udawania przed samymi sobą i innymi, że nasze działania lub zaniechania, nasze zachowanie, czy słowa nie mają wpływu na innych ludzi.

Na szczęście jest wyjście z tego obłędu: pozwól światu dostrzec Ciebie, taką jaka jesteś; kochaj całym sercem bezwarunkowo; praktykuj wdzięczność; uwierz, że jesteś wystarczająca taka, jaka jesteś.

Tylko tyle i aż tyle. Proste i nie zawsze łatwe. Tematy wielu sesji coachingu.

Share